id_2

PPJK i Mistrzostwa Iławy w klasie DZ

"Mistrzowie Ostatnich Metrów"

  W dniach 27-28 sierpnia wystartowaliśmy w Iławie w następnej serii regat z cyklu Puchar Polski Jachtów Kabinowych i Mistrzostwach Iławy w klasie DZ. Skład załogi to:

skiper Jarek Misiak (drugiego dnia na sterze płynął Sławek Romaniuk) i załoga:
Sławek Romaniuk
Piotrek Pachucki
Andrzej Przeradzki
Jurek Urban
Maciek Kuźma
Grzesiek Lasocki

   Regaty zostały zaplanowane na dwa dni i mieliśmy możliwość odbycia 6 wyścigów – cztery pierwszego dnia i dwa w niedzielę. Ścigaliśmy się na pięknym akwenie jakim bez wątpienia jest Jeziorak. Przez cały weekend wiał silny, szkwalisty wiatr o zmiennym kierunku. Takie warunki wymagają od załogi i skipera bardzo dużo pracy i uwagi. Smaczku tym regatom dodawało to, że w tym samym czasie, na tej samej trasie ścigały się bardzo szybkie i zwrotne jednostki n. typu Skippi 650 czy Omegi sport i my na naszej prawie 9 metrowej „szalupie” dla której na zwrot z wiatrem potrzebujemy około 50 metrów. Wszystkich jachtów startujących w tych regatach było przeszło 80 (na jednym z wyścigów w którym nasza klasa startowała jako ostatnia zostaliśmy zapisani na mecie na 83 miejscu). Zmuszało to zarówno nas jak i kolegów z trasy na innych jachtach do bardzo wytężonej uwagi bo silny wiatr powodował, że jachty płynęły szybko i czasu na reakcję czasami było bardzo mało.

   W pierwszy dzień regat rozegrano cztery wyścigi w których zajęliśmy 2, 3, 1, 3 miejsca. Dawało nam to 2 miejsce razem z olsztyńskim „Rekinem”, na pierwszym miejscu prawie niepodzielnie królował aktualny mistrz Polski czyli Bowarmia. Nie byliśmy w stanie optymalnie ustawić żagli i mimo bardzo dobrych startów nie mieliśmy dobrej prędkości i inne jachty wyprzedzały nas na trasie. Walczyliśmy tak zażarcie że pod koniec jednego z wyścigów, na mecie różnica między nami a Bowarmią na mecie wynosiła jakieś półtora metra o odległość między burtami kilka milimetrów – wygraliśmy o „dwa łokcie” a kwestię sporną ze skiperem Bowarmii – czy mogliśmy się do niech przykleić czy nie, załatwiliśmy po dżentelmeńsku między sobą jak dwaj skiperzy.

  Drugi dzień ścigania się to dwa długie biegi – jeden z wiatrem kilka kilometrów od Iławy a drugi to powrót pod wiatr. W pierwszym wyścigu po niestety fatalnym (moja wina) starcie na pierwszej boi zameldowaliśmy się na drugiej pozycji i mimo bardzo dzielnej postawy załogi Rekina (kilka razy doganiali nas i nawet raz wyprzedzili o kilka metrów) dowieźliśmy do mety drugie miejsce. Ostatni wyścig zaczął się nieźle bo znów świetnie wystartowaliśmy i jako pierwszy jacht wyszliśmy ze startu ale znów na trasie wyraźnie odstawaliśmy prędkością i to zarówno Bowarmii jak i Rekinowi. Po godzinie wyścigu na czoło wysunął się Rekin, druga była Bowarmia a za nimi my na 8 Czortach. Odległości między łódkami wynosiły po około 200 do 300 metrów i wydawało się, że niewiele da się tu zrobić. Mimo takiej sytuacji walczyliśmy do końca i opłaciło się – pół godziny przed metą świetnie pływająca Bowarmia wyprzedziła Rekina a my zbliżyliśmy się do niego na jakieś 50 metrów, w chwili gdy do mety zostało dosłownie kilkadziesiąt metrów wiatr zmienił kierunek i w czasie, gdy my płynęliśmy na metę na pełnej prędkości Rekin stanął dokładnie dziobem do wiatru i po trzech godzinach ścigania się wyprzedziliśmy ich o kilka metrów.

   Takiej radości na pokładzie nie pamiętam odkąd się razem ścigamy, a uwagi, że chyba mamy jakiś pakt z czortem, od Skipera Rekina zbyliśmy niewinnym uśmiechem. Drugi dzień ukończyliśmy zdobywając dwa razy drugie miejsce i zdobywając zasłużenie w całych regatach wicemistrzostwo Iławy w klasie DZ.

                                                                                                                          Jarek Misiak

stopka